Opis
Wybuch reaktora elektrowni atomowej w Czarnobylu to jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Promieniowanie, niepewność, panika. Kilkadziesiąt sekund wystarczyło, by życie tysięcy ludzi legło w gruzach, a miliony ogarnął zwierzęcy strach o przyszłość.
Co dziś zostało po tamtych emocjach? I po tamtym miejscu?
Obszar, z którego po katastrofie ewakuowano zagrożoną skażeniem ludność, nazywany jest Strefą. Jest niedostępny, ale nie aż tak, by nie dało się do niego dotrzeć. A kto zrobi to raz, chce tu wracać. Strefa wciąga, oferuje niesamowite doznania, daje wolność, ale w zamian nie pozwala przestać o sobie myśleć.
Tomasz Ilnicki czarnobylską strefę wykluczenia odwiedził sześciokrotnie. Opowiadając o tym, zabiera nas w podróż w przeszłość i przyszłość równocześnie. Jak w grze komputerowej prowadzi nas przez kolejne lokacje: szerokie aleje Prypeci, miasta-widma, w którym natura zwyciężyła cywilizację, cmentarzysko statków, przerażający pustką oddział położniczy szpitala. Razem z nim przebijamy czołówką mroki korytarzy w podziemnym laboratorium, by za chwilę spoglądać na ten fascynujący świat ze szczytu dźwigu. Szczera, autentyczna opowieść o pasji, poszukiwaniu wolności i cenie, jaką za to trzeba zapłacić.
Katarzyna Katisha Winters –
Niedawno miałam okazję uczestniczyć w wydarzeniu „Echo opuszczonego miasta – Strefa Wykluczenia”, które odbyło się w Szczecinie. Było to spotkanie z Tomaszem Ilnickim, autorem książki „Azyl. Zapiski stalkera”.
Zafascynowana tematyką katastrofy w elektrowni czarnobylskiej, sięgnęłam po tę pozycję z wielkim zainteresowaniem. Uczestnicząc w spotkaniu z autorem miałam okazję dostrzec jego niebywały talent do prowadzenia narracji. Sądziłam, że dar ten przełoży się i na lekkie pióro. Nie zawiodłam się…
W internecie można znaleźć wiele materiałów dotyczących samej katastrofy oraz zdjęć i filmów opuszczonego miasta. Dla mnie osobiście pierwszym skojarzeniem z tą tragedią jest nagrany przez Pink Floyd utwór „Marooned”, którego treścią są poruszające obrazy wymarłej Prypeci.
Tomasz Ilnicki potrafi z niebywałą prostotą i lekkością oddać niesamowity klimat, panujący w Strefie. Z osobliwą finezją prowadzi czytelnika przez kolejne miejsca, począwszy od bloków reaktorów elektrowni, poprzez opustoszałe wsie, miasta, cmentarzysko pociągów i barek w porcie. Autor eksploruje Zonę w sposób śmiały, nie wahając się zapuścić w jej mroczne zakamarki – ciągnące się w ciemnościach korytarze, tunele, odwiedzając tętniące niegdyś życiem przedszkola, szpitale, ośrodek kolonijny z domkami, na których wymalowano postacie z bajek dla dzieci. Wspina się odważnie na szczyt dźwigu, wchodzi na dachy wieżowców, by móc karmić się wspaniałymi widokami.
W wymarłych domach odnajduje notatki, gazety, czasami i rzeczy osobiste, które mieszkańcy pozostawili z nadzieją na rychły powrót po ewakuacji.
Napotyka ziejące grozą diaboliczne lalki, porzucone w wielu miejscach. W podziemiach szpitala dostrzega widmowego strażaka, dozorującego swoisty pomnik przeżytej przez niego i jego kolegów męki strasznej śmierci w wyniku choroby popromiennej. Uwiecznia także na fotografii zwłoki umarłych psów, pozostawionych przez właścicieli zmuszonych do ewakuacji bez możliwości zabrania ze sobą swych zwierząt.
Język, jakim posługuje się w publikacji autor jest niezwykle plastyczny, żywy, sugestywny. Narracja prowadzona ekspresyjnie. Rzetelne opisy z odniesieniem do źródeł oraz wywiady z osobami, które doświadczyły tragedii czarnobylskiej składają się na smutny obraz dramatu, jakiego doświadczyły tysiące istnień ludzkich i zwierzęcych.
Ten swoisty pamiętnik z przeżyć w Zonie teleportuje nas w inny wymiar. Zostawiamy za sobą życie, wchodząc w świat wymarłej cywilizacji, taka współczesna „Planeta Małp”…
Fascynująca wędrówka po Strefie kończy się uczuciem niedosytu. Zamykając książkę chciałoby się móc odnaleźć w realnej rzeczywistości ścieżki, jakimi prowadził nas autor.