Wizja wiary przedstawiona w tej publikacji jest pewną formą buntu światopoglądowego, ukazanego w niezwykle prosty i dosadny sposób. Autor mistrzowsko posługuje się grą pozorów, przelewając swoje refleksje dotyczące wiary katolickiej. Jest konsekwentny w swych dążeniach, przez co czytelnik Urbi et zombi zostaje wystawiony na próbę. Zaczyna od nowa poznawać tajniki religii.
Publikacja może wywoływać u czytelnika poczucie odarcia z własnych przekonań. Dodatkowo wprowadza w sfery śmiechu i kpin, których tłem jest wiara w Boga. Podczas lektury pojawia się wiele kluczowych zagadnień, które ukształtowały nas jako wspólnotę Kościoła.
Autor ośmiesza niektóre fakty religijne w nieprawdopodobny sposób. Jego interpretacja wiary jest próbą ponownego nawania pojęć i zjawisk.
Cała fabuła umiejscowiona jest na małej wysepce chrześcijaństwa, którą jest Polska. To właśnie tam została przeniesiona Stolica Apostolska i trwa wybór nowego papieża. Niewątpliwie książkowy odpowiednik konklawe wpływa na losy bohaterów. Ostateczne rozpoznanie problemu pozostawione jest czytelnikowi.