Opis
1 czerwca 2013 roku, Lizbona – Tomasz Kwiatkowski i Piotr Kuryło rozpoczynają podróż rowerową, która ma zakończyć się we Władywostoku. Po dwóch miesiącach w okolicach Bajkału partnerzy niespodziewanie rozdzielają się. Tomasz później tak skomentuje nagłe rozstanie: Człowiek ten jedzie dla pokoju, więc dlaczego miałby na mnie poczekać? Pokój na świecie jest ważniejszy.
To wydarzenie rozpoczyna zupełnie nowy rozdział wyprawy. Przestaje ona być jedynie wyczynem sportowym, ukierunkowanym głównie na czas i liczbę przejechanych kilometrów. Pojawią się niezwykłe spotkania, refleksyjne rozmowy, a wraz z nimi prawdziwa przyjemność podróżowania. Zmienia się także cel – Chiny.
SPIS TREŚCI
Wykręcamy 3000 kilometrów
- Dzień przed wyprawą
- Ruszamy w drogę
- Fatima
- Pożegnanie z Portugalią – krajem pierwszym
- Hiszpania
- Podróżowanie
- Pierwsza awaria
- Pierwszy 1000 kilometrów
- Opuszczamy Hiszpanię
- Francja – szybko, prawda?
- Lourdes
- Victor
- Wkrada się przyzwyczajenie
- 2000 kilometrów
- Paryż na dwóch kółkach
- Belgia
- Mała czarna
- Dzień dobry – już po zatruciu!
- Wykręcam 3000 kilometrów
- Wszyscy dookoła tacy… czyści
- Berlin
- Uśmiechnięta Jola
Oddychamy swojskim powietrzem
- Granica przekroczona!
- Wypad do domu
- Pogoda płacze na pożegnanie
- Bydgoszcz o poranku
- Jedzie z nami kleryk
- 4000 kilometrów za nami
- Na Podlasiu
- Laba u Piotra
- Litwa
- Dzień jak co dzień, czyli marzenie o kurczaku
- Już Łotwa
7 tysięcy już pożarte
- Wreszcie Rosja
- Okrągłe 5000 kilometrów
- Gdzie jest asfalt?
- Moskwa
- Władymir i Denis
- Łosie na drodze
- 6000 kilometrów
- Brudasy i „Kolos”
- Pralkociąg z Tatarstanu
- Rower już postękuje
- Spotkanie z Marleyem
- Kto nie smaruje, nie jedzie… Ale misiów ani widu
- Ciągnie mnie do przodu
To wreszcie Azja
- Znowu będą wzniesienia
- Powietrza za mało
- Kolarzówka – moja żona
- Przydrożne bazary
- 8 tysięcy i wciąż na wschód
- Dzielny Chińczyk
- Leżałem w Lizbonie
- Anglik z Władywostoku
- Komary – nasz wróg nr 1
- 9000 kilometrów
- Ach, ci Rosjanie
- Na plebanii w Kemerowie
- Też mam swój tour
- Spotkałem nawet szczęśliwych
- Ciągle pod górkę… ale i z górki
- Chciałbym czegoś więcej
- Wiara
- Przeskakuje łańcuch i z górki na pazurki
11 tysięcy zostało za mną
- Jadę teraz sam
- Niespodziewana zmiana
- A więc do Chin – kraju rowerzystów!
- Nie muszę deptać
- „Ciepłe” jezioro i nocny gość
- Wprost ku Mongolii
- Cerkwie są wszędzie
- Im wolniej, tym lepiej
- Ułan Ude albo jaki kraj, taki łeb
- Stepy po horyzont
- Pompka – zagadka świata
- Maksim – supertramp
Wokół tylko stepy
- Jest całkiem inaczej
- Suchy chleb jak dla konia
- Obcy im niestraszny
- Okay
- W jurcie pułkownika
- Ułan Bator
- Rockowisko w „New York”
- Czaj z wkładką
- Wokół tylko step
- Nocleg w salonie
- Obżarstwo ukarane
- Jedź rowerku, jedź
- Wieje jak nigdy
- Makaroniarz mimo woli
- Jak dobrze po asfalcie
W kraju rowerzystów
- 13 tysięcy za mną
- Wieje wiatr w twarz
- Za cziem?!
- Pekin
Epilog. Odważcie się żyć
- Komentarz Przemka
- Wspomnienia Patryka
- Co dalej
Opinie
There are no reviews yet